czwartek, 31 maja 2012

Olchonskie emocje

6h darmowego masazu jadac szutrowa droga, przeprawa statkiem przez Bajkal i w koncu docieramy do wioski Chuzyr na wyspie Olchon, gdzie blisko tego miejsca glebokosc jeziora siega 1637m a pieknosc oniesmiela najwiekszego hojraka :).  Olchon to wyspa stepowo tundrowa. Wyspa wolnosci, gdzie krowy same wychodza i wracaja ze spacerow. Gdzie konie choc nie dzikie nie wiedza co to zagrody. Psy obdarowuja Cie mnostwem ciepla, a koty,ak to koty,gdy juz sie najedza ida sobie. Niedaleko Chuzyru jest ulubione miejsce foki Nerby, foki ktora zyje tylko w Bajkale.  Przyroda jaka na nas tu czeka zapiera dech w piersiach. Wjezdzajac na Olchon wkroczylysmy do innego swiata. Tu wszystko jest dla nas inne. Wioska w ktorej mieszkamy ma zabudowe wylacznie drewniana. Glowna ulica jest tak szeroka ze wszelkie poajzdy poruszajace sie po niej jezdza jak chca. nie obowiazuja tu zadne uliczne zasady. My poruszamy sie po wiosce wielkim UAZem badz w kabinie przedniej badz na pace. Pietia,miejscowy facet nie pozwala nikomu prowadzic jego UAZa a on przez wszystkie dni jest na ostrym gazie. To Pietia po raz pierwszy zawozi nas na gore Szamanke i pokazuje piekno tego jeziora. To On wprowadza nas w Chuzyrska spolecznosc.Olchon to czas poznawania. Miejsce emocji wszelakich. Wrocimy tu zima.  

środa, 23 maja 2012

co jemy

i tu moze byc zaskoczenie. Ludzie w naszym wagonie uwielbiaja zupki chinskie i na msl o ich zapachu troche mnie odrzuca:>. Jest restauracja do ktorej dzis sie wybieramy. Co jakas godzine chodzi pani z restauracji i poleca to pierozki. To lody. To piwo. Na stacjach faktycznie pojawiaja sie ludzie ze sprzedaza obwozna jedzenia i u nich mozna kupic swiezy obiad. Niestety w wiekszosci miesny. Na stacjach rowniez sa sklepy z odpowiednia marza ale mozna kupic chleb. coca cole. piwo. czy co tam tylko chcemy. Przykladowa cena pysznego obiadu u babuszki to 10 zl. Woda 2l w sklepie na stacji 13zl. Piwo 2l 13zl ;> Poza tym pomiedzy stacjami kreca sie rozni ludzie i maja dla ns rozne propozycje. Poczawszy od orzeszkow, poprzez lody ciastka az do ciuchow i pamiatek. Nie mam zbytniego apetytu ograniczam sie do kanapek z serem i pysznymi pomidorami i papryka jeszcze z Moskwy. Adam sie polskimi cukierkami i wszystkim tym czym czestuja nas nasi towarzysze. Zosia podjada kabanosy ;) 

Wierzchnie lozko

Kolejny poranek w malutkim swiecie na wierchnym lozku. Budze sie instynktownie za oknem zaskakujace obrazy. Brzozki cieniutkie. Trawy coraz mniej. Iglakow coraz wiecej. Duzo suchych drzew. Polcie wypalonych lasow. Wszystkie miejscowosci wygladaja podobnie. Drewniane chatki, czasem kolorowe, ale piszczace bieda. Denerwuje mni ich podejscie do smieci. oni wszystko wyrzucaja pod siebie, nawet Prowadnica z okna pociagu. Wczoraj probowalam wyjasnic rosyjskim chlopcom dlaczego zgniatam butelke plastikowa,ich wniosek byl jeden:Polska jest tak mala, ze musimy wszystko gniesc. No coz przydalaby im sie edukacja w kwesti ekologii.;> Moj zegarek nastawiony na czas miejscowy. 7 godzin do przodu od polskiego. W Irkucku bedzie 8:>. Mam ambicje dostosowac sie jeszcze w pociagu do panujacych warunkow. Wszyscy tu zyja czasem moskiewskim,aby byl jakis lad i porzadek na dworcach.Trzeba przyznac ma to sens. Od wczoraj juz tak upalnie nie jest. Wieczorem temperatura spada znacznie, co umozliwia dobre spanie. Ja z tym oczywiscie problemow nie mam zadnych. Zasypiam kolo 1. Wstaje o 9 nieprzytomna,ale wyspana. Wiadome rowniez bylo, ze w koncu z kims sie zintegrujemy. I Bylo pare opcji, ale wypadlo na dwoch ruskich chlopakow. Wczoraj czas zlecial pod haslem ruskie kontra polskie. polskie kontra ruskie. ;) Byly szachy ,tu naszczescie Polska wygrala. Byly karty, Rosja nas rozgromila. W konkurencji picia piwa nie wzielysmy udzialu ;>. I tak  bardzo milej atmosferze opowiesci polsko rosyjskich dojechalismy az do Krasnygorodu. 30 min przerwy i dalej na wchod. p.s. dziekuje Brad za doladowanie. teraz bede baczniejsza. pozdrawiam wszystkich czytajacych. 

wtorek, 22 maja 2012

Hotel na kolkach

Zaschniete gardlo zmusza do otwarcia oczu. Upal. Duchota. slysze poruszenie w naszym wagonie. Spogladam przez okno i widze duzo ludzi,juz nie Europejczykow. To chyba Burjaci. Na zegarku widze 10 rano, ale to czas miejscowy. Nasz polski to 5 rano. Wychodze, nieprzytomna,bo spanie jeszcze kolacze sie po glowie, NOWOSIBIRSK. Acha czyli juz Syberia. Czyli juz Azja. Po chwili zauwazam ze w wagonie nasi wspotowarzysze tez sie zmienili. Teraz to my jestesmy w mniejszosci. Juz coraz mniej europejskich, dla nas naturalnych twarzy. To my zaczynamy wygladac dziwacznie wsrod standardow. Przyrodniczo:upal: o 10 jakies 22 stopnie. ale kontynentalne sloncebardziej i mocniej  czuc. Jest zielono. Drzewa wysokie, ale cieniutkie. Trawa,zolte kwiatki,chyba mlcze ale pociag tak pedzie ze nie potrafie zlokalizowac. Coraz czesciej pojawiaja sie puste przestrzenie... hotel coroz przyjmuje nowych wspotowarzyszy. Od Moskwy jedziemy waska grupa stalych gladaczy sie nawzajem. Pociag jest stary. W toalece okno sie nie otwiera,ale nic nie odrzuca, nic nie obrzydza. Jest czysto. Pani Prowadnica dba o warunki i o Nas wszystkich. Woaj w nocy podejrzalam,jak handluje alkoholem...radzi sobie kobieta! Hotel na kolkach mknie 130km na godzine tak najszybciej. A my tu sobie zyjemy. Wymieniamy sie usmiechami,krotkimi opowiadaniami,czestujemy cukierkami ktore Zosia przywiozla z Polski. Dajemy i dostajemy. Dzis opuszcza nas moj sasiad ktory w dalszym ciagu nie zmienia swego ubioru. Jest radosc. ;)

Pociag do Syberii...

Jest 18 czasu moskiewskiego. Od 39 godzin jedziemy Transybirem w kierunku wschodnim. Za oknem chalupki drewniane,czasem murowane. Ale tylko od czasu do czasu. W wiekszosci to lasy,pola,laki, lasy. Podobne do naszych polskich :>. I tak sobie mysle ze przejazdzka takim pociagiem uswiadamia mi wielkosc naszej Ziemi. Samoloty ja skracaja. Jedziemy kilometr po kilometrze. Od miejscowosci do miejscowosci. Zosia wydrukowala postoje o ktorej godzinie ile trwa i gdzie. Uwielbiam rosyjskie pociagi za punktualnosc. To wrecz niemozliwe,pociag na trasie Moskwa- Irkuck jedzie 84 godziny. W malenkiej miejscowosci ma postoj 1 minute i dokladnie wjezdza na peron o danej minucie. Samej mi sie w to nie chce wierzyc;). Nie szarpie, nie kolysze. Jedziemy w wagonie z 58 innymi ludzmi. Wspolnie przemierzamy kawalek swiata. Zyjemy. Razem, a kazdy osobno. Jeszcze zeby tylko wszyscy podchodzili do spraw higienicznych rozsadnie i systematycznie nie byloby o czym pisac;> Jak tak sobie siedzisz w swoim malutkim swiecie i glowna czynnoscia ktora mozesz robic to obserwacja to widzisz,ze sasiad z lozka obok od 2 dob nie sciagnal spodni dzinsowych w miare obcislych,skarpetek bawelnianych,koszulki...no kurde nawet zebow nie myje,no chyba ze mydlem z wc! Kurde,ach Ci faceci!;> Dobrze ze my jedziemy w tym wagonie, bo jako jedyne mamy otwarte okno. Pogoda upalna. jakies 25 stopni na zewnatrz. Tu troche wiecej. Jest samowar z wrzatkiem. Pani Prowadnica mila i usmiechnieta. Bardzo poczciwa. Zbiera smieci. Myje podloge. W wc jest woda, papier. Co 30 minut przejezdza bar na wozku z zimnym piwkiem i parowka w ciescie;>. My mamy staly harmonogram dnia. Wstajemy kolo 10. Jemy sniadanie. Toaleta poranna. Spacer na astanowkach. Czytamy relaksujemy sie. Obiad. Spacer. Obserwacja. Relaks. Szachy - staly punkt programu. poki co w partiach jest 1:1 ! Sluchamy Amy na kindle. Toaleta. Spacer i spanie. Prawie jak w sanatorium ;> . Uwielbiam mieszkac w malutkim swiecie w ciaglym ruchu z dostepem do reszty swiata :>

piątek, 18 maja 2012

Czas podsumowan

Start 29 kwicien 2012. Wroclaw. godzina 10.00. 20 dni w trasie. 2 plecaki. 23kg. 1000 euro w kieszeniach. Corka i mama 24 h na dobe. :) Dla mamy najlepszy moment wycieczki: metro urzeklo w Saint Petersburgu, a w Moskwie zawladnelo. Najlepsza kawa w Rydze. Najlpsze jedzenie u Toniego w Warszawie. Najlepsze spanie u Egle w Talinie. Najlepszy przwodnik po Wilnie Stanislawos. Najlepszy Dien Pobiedy w Saint Petersburgu z Peterem.  Najlepsze powitanie w Pietrozawodsku przez Eile. Najlepsze i najwiecej Monaserow w Novgorodzie. Najlepsi ludzie sa w Moskwie. Zauroczona i nikt jej tego nie odbierze. Zabierze ze soba ;) na zawsze. Dla mnie: najlepszy zapach bzow pozostajacy w pamieci foever,granatowa noc w Novgorodzie, mosty w Saint Piterze, dyskoteka w Pietozawodsku, muzyka w pociagu, chwile z mama bezcenne... 

zapach bzu, palonych swieczek,

MOSKWA. To dla niej rezerwuje zapach bzu. Unosi sie wszedzie. Zapach bzu jst wspanialy. Bez to oznaka nadchodzacego lata. Wszedzie jest zielono. Ptaki wyspiewuja wszelakie melodie. Zapach palonych monastyrskich swiec. Przepiekne Rosjanki i wycwiczeni Rosjanie.  Metro. Podobno dziennie korzysta z niego okolo 10mln ludzi. To tyle co w Londynie i Nowym Jorku razem. Wybudowali go robotnicy. Zaczeli od1930 roku Metro mozna zwiedzac i podziwiac godzinami. Monastyry ktore odwiedzamy maja swoisty klimat spokoju i poczucia przebywania z przyroda. Dzisiejsza cerkiew Matki Boskiej Kazanskiej  wchlania, zachwyca. Az nie chce sie stad wychodzic. Dzis slonce za moskiewskim ciezkim smogiem. Ale wroci. Wiem.:). Dzis przyszedl czas na sentymenty,niebawem niektorzy z nas wroca do domu. Przyjdzie czas na rozstanie. Ale najpierw wielkie przywitania :)

24 h na dobe

Jest 4.58, to pierwsza minuta na ziemii moskiewskiej. Moskwa to nie Rosja. Rosja to nie Moskwa. Tu swiat toczy sie w swoim klimacie. Jestesmy po powaznej 8 godzinnej saunie, wychodzimy z pociagu, ktory pokazal oblicze innego standardu tego kraju. Okna zamkniete, wagon stary a my na gornych lozkach przy przejsciu, kolo toalety. W srodku zapach zeszlotygodniowych skarpetek No coz, trzeba to napisac, najgorsze miejsca mialysmy my :). Ja wlaczylam Mandalay i zamknelam oczy. Odlecialam. Mama wchlaniala klimaty na zywca ;0 Spac jej nie bylo dane. Ale to za nami, teraz mamy nowe wyzwanie, trafic do mieszkania do Wyeczeslawa. A to nie takie proste w miescie 12 mln ludzi, w jednym z najwiekszych miast. Pierwszy wdech moskiewskiego smogu i ruszamy : w poszukiwaniu METRA ;).. Po bardzo dobrych doswiadczeniach z metrem w Sain Piterze z nadzieja wchodzimy w pajeczyne. Jest potezne, ma 14 linii, ktore przecinaja sie, nachodza na siebie, sa podluzne i okrezne, kilkupietrowe. A wnetrza budynkow to muzea, az nie chce sie z nich wychodzic. Za 28 rubli, nasze 2,8 zl, mozesz zwiedzic podziemia wszystkich stacji, ale zajeloby to caly dzien.. Ludzie jak mrowki, biegaja w ta i z powrotem. Zatrzymuje sie, obserwuje, dokad oni tak pedza...?Po chwili same wpadamy w wir tego pedu, tu nie da spacerowac. , Dzieki temu, ze mundurowi nas pilnuja nie ma obawy i niebezpieczenstwa. Dzieki temu ze mamy przewodnik i wygladamy na zagubione, wylapujemy dobre dusze, one zawsze sa tam gdzie byc powinny :). Metro robi na Nas potezne wrazenie. Ludzie takze. Po jakies godzinie wychodzimy z labiryntu i z sukcesem jestesmy na odpowiednim przystanku :) VDNCh. Po prawej mijamy hotel, mial byc duzy, jest mega duzy. Czuc stalice. W oddali widzimy pomnik zwyciestwa. Jeden z wielu tu takich, ale jego wielkosc rozsmiesza mnie. Docieramy. Jest 7 z minutami. Wyeczeslaw jeszcze spi, ale juz wiem, ze dobrze trafilysmy, ze w tym domu jest dobra energia. Pijemy kawe, myjemy sie i idziemy spac ;)

wtorek, 15 maja 2012

Fizycznosc. Czyli jak to jest gdy noc nie jest czarna

Uwielbiam slonce. a tu, slonce od wczesnego ranka do poznych godzin polnocnych jest na niebie w " zenicie ". Po pierwsze jest kazdego dnia. po drugie zawsze wysoko. I to mi sie podoba. Jedziemy elektriczka - najtanszym pociagiem w Rosji. Siedzenia w pomaranczach az od koloru w oczach sie mieni. Plastiki. twarde bardzo. Wagon na jakies 70 osob. Siadamy w miare pustym wagonie. Za chwile widze jak wchdzi gromada wrozek cyganek i juz wiem ze bedziemy podrozowac razem...siadaja obok. Po jakis 15 min wszystkie podchodza do nas i zaczynaja wrozyc. My dostajemy oczoplasu pilnujac wszystkich toreb jakie  mamy. mChca moje perfumy i takim oto sposobem pol wagonu zaczyna pachniec Giordani Gold White. firmy wszystkim nam znanej. :>.. . Idziemy do mojego ulubionego baru przydroznego w Vielikim Novgorodzie. Jak na bar przystalo spotykamy tu roznosci ludzkie. Takie juz moje szczescie ze jak w barze jest dziecko ponizej 6 roku zainteresuje sie wlsnie na. Hmna. A moze to ja te dzieci przyciagam? W kazdym badz razie zakolekowuje sie z 4 letnia Alona. Jemy obok siebie. A w barze schludnie. Czysto i swojsko. Glownym daniem jest setka wodki dla panow. bez popitki oczywiscie. i rybka z ziemniakami dla pan. Dla dzieci losos solo... W elektriczce siedzimy obok 3 letniego lobuza. Ja jestem za tym aby wsadzic go do karcla, mama daje mu mietusa... W domu Pavla mama czuje sie bardzo swojsko i dobrze. Ja robie danie standardowe nalesiki. Mama i Pavel razem robia bigos ze szczesliwym i pysznym zakonczeniem :>...Poznym wieczorem wybieramy sie z Pavlem na dworzec po bilety. Rozmawiamy o najpiekniejszych dla nas miejscach i czuje  srodku,ze te miejsce w ktorym jestem jest magiczne. Tu niebo nigdy nie jest czarne. Okolo 23 robi sie granatowe i takie zostaje. I ciesze sie ze robi sie ciemno bo miasto noca ma dusze, bo miasto noca mnie pochlania, bo miasto noca jest cieple i romantyczne... 

niedziela, 13 maja 2012

ruska dyskoteka 3 czuje ze czesc ostatnia:>

chyba mi sie literki koncza. stad rozlozona ta historia bez zakonczenia na 3 czesci. konczac: amerykanski jezyk Kurta byl tak miekki ze chcialo sie od razu tanczyc w stylu 2Paca badz innego rapera. Doznanie nie do opisania. Sluchanie tudziez obserwowanie ich dialogow bezcenne. Bawilismy sie do rannego sniadania. Ja pamietam wszystko. nie wie jak inni...ech i nawet w pozniejszym czasie tak dobrze szla mi rozmowa z Danielem ze opowiedzial mi o swojej ulubionej kapeli skadinand tez mojej MASSIVE ATTACK. Jak ja uwielbiam moment. w ktorym zadaje pytanie jakiej lubisz sluchac muzyki i slysze wlasnie te nazwe...wspaniale uczucie. Podobno Rosjanki maja zadarte nosy ale ja tego absolutnie nie zaobserwoalam. Daniel podrozuje duzo. moze w przyszlosci zostanie moimnauczycielem angielskiego ;). wniosek: welcome in Russija

jak to Dorota wybrala sie na ruska dyskoteke z Amerykaninem i Anglike 2

takze od razu Irina opowiedziala  nam historie Sant Pitera. Peter u ktorego mieszkalysmy robi najlepsza wietnamska kawe jaka pilam dotychczas :> . Jezdzi chyba lepszym samochodem nawet o Krzysi :> ja tam sie nie znam. ale jak ruszyl to czulam jak wbijam w siedzenie. sie wbijam sie. Super facet. O co bym go nie zapytala znal odpowiedz. Zrobil na mnie piorunujace wrazenie. A z Sant Petersburga wybralysmy sie na polnoc. do Pietrozawodska. Do Eile. Przyjechalysmy o w pol do pierwszej w nocy. z cicha nadzieja ze dostaniemy swoj pokoj i pojdziemy grzecznie spac. Zapomnialam ze tego dnia rozpoczyna sie weekend a Eile przygotowala dla Nas duzo niespodzianek. Na dworcu czekala na nas ze swoimi przyjaciolmi. Bylo ich jakies 15 osob. i zadala pytanie gdzie idziemy sie bawic? To byla dluga kolorowa  radosna noc. Dopiero po jakims czasie zorientowalam sie ze razem z nami beda spac jeszcze inni goscie. Kurt i Daniel. Hmm. jedno lozko jeden Amerykanin jeden Anglik i na szczescie 2 POLKI - nie musze tlumaczyc kto mial glos decydujacy. Impreza miedzynarodowa byli jeszcze gospodarze kraju. Eile jest Finka. jej przyjaciel Bialorusin i pewnie jeszcze ktos byl ukryty lub niezrozumialy przeze mnie. Drugi dzien zapowiadal sie rownie dobrze jak noc poprzedzajaca. Eile wyjechala na wies na pokaz filmowy. Eile ma 21 lat gra na skrzypcach i spiewa w znanym zespole muzycznym w Karelii. regionie ktorym mieszka. Famous . Bardzo kocha swoich rodzicow. Studiuje na Uniwersytecie Muzycznym. tak jak wiekszosc jej przyjaciol. Jest bardzo interesujaca osoba. z zasadami i wizja. Ona wyjechala a my zostalysmy. My kontra reszta swiata. : >Po poludnie chcialysmy spedzic same. odpoczac. ale w Pietrozawodsku nie bylo nam to ane. tak wiec na zwiedzanie miasta poszlysmyz anglojezycznymi facetami. Jakos poszlo. Wieczor nie byl juz tak prosty. Zaczelo se od tego ze Kurt z Oklahomy robil kolacje a my sie nudzilismy wiec aby uniknac ciszy zaczelam grac z Danielem w szachy. No i tu na moje szczescie mowic nie trzeba bylo. Wystarczylo wygrac ;> Za to sie lubie. Druga gra juz nie byla taka cicha. Gdy goscie sie zeszli na kolacje zaczelismy grac w gre po ktorej generalnie kazdy byl pijamy. Prota amerykanska gra ; > okolo 1 wyruszylismy na miasto. Mama postanowila zostac w domu. aby odpoczac. wadomo. Ja. Kurt. Daniel i Zenia i Ailona poszlismy do typowej ruskiej dyskoteki. Zeby t zrozumiec.trzeba sie wybrac. I wszystko byloby super gdyby nie trzeba bylo gadac. Na boga Anglik naprawde sie staral. ale jego a brzmi dla mnie niezrozumiale. Jezyk trzyma chyba w gardle...za to Kurta jezyk jest tak miekki i

Jak to Doroa wybrala sie na ruska dyskoteke z Amerykaninem i Anglikiem :)

No tak jade w poszukiwaniu szalenstwa. Couch Surfing jest niebezpieczny. Kto tak mi mowil poniekad mial racje. Od paru dni probujemy znalezc hostel aby w " spokoju "  odpoczac czy cokolwiek. ale za kazdym razem ladujemy z mama u Hostow. bo przyciaga nas to co tam spotkamy. Kazdy pobyt w innym miejscu poznajemy z punktu widzenia tego co spotyka nas w domu w ktorym mieszkamy. Jedziemy cale podekscytowane co spotka nas nowego. Okey zwiedzanle jest i to piekne ale dzieje sie to dodatkowo, przy okazji. Ponalysmy tylu niesamowitych ludzi. Toniwalie - Indusa. Sika ktory od 18 lat prowadzi restauracje indyjska w centrum Warszawy. Z zamilowania podroznik i aktywy couch surfingowiec. Kazdego miesiaca jest w trasie. w ostatnich 3 miesiacach zwiedzal po raz kolejny Wietnam. Islandie. Byl 2 moze 3 razy  Liverpoolu na meczu. Zaraz leci do Moskwy. W CS jest ambasadorem . wszyscy jego goscie wpisuja sie do ksiegi gosci. dzieki czemu kazdy kolejny moze poznac poprzednich. My z Tonim ogladalysmy mecz Liverpoolu z Manchesterem w towarzystwie innych gosci ze swiata CS ;). Mieszkalysmy rowniez w domu Stanislava i Swaji. Ona artystka wrazliwa z duzym poczuciem piekna. On bardzo dobry host . Pokazal nam Wilno jego oczami. zaprowadzil w miejsca nie znane poczatkowemu turyscie w tym miescie. ma sie rozumiec ;> Stanislav zapewnil nam tzw full servis z odbiorem i dowozem na dworzec. z jedzeniem. posciela. recznikami. cudownym towarzystwem. Egle to najmilsze wspomnienie z Talinna. Dziewczyna o wielkim sercu i duzym wyczuciem  jakie lubie. Spedzilysmy wspanialy czas w jej towarzystwie zarowno ogladajac miasto.jak i rozmawiajac w jej przytulnym mieszkaniu. zastanawiam sie czy kiedys sie jeszcze spotkamy. Byla tak wzruszona ze wyjezdzamy ze plakala. tak szczerze i po prostu. mama polubila ja bardzo. Ja tez. W Piterze odebral nas ze stacji metra Peter. Postac barwna. inteligentna. Koreansko rosyjski przesympatyczny facet z pochodzenia. ale po polsku mowi bardzo dobrze. a dla nas to duzy komfort . nie ma co ukrywac ;> jeszcze w pierwszy dzien poszlismy na wspolny spacer razem z jego dziewczyna Irina < przewodniczka po miescie >

piątek, 11 maja 2012

Poezd relacji Sant Petersburg - Murmansk

moim ulubionym dzwiekiem jaki slucham to odglos pociagu...siedze a wlasciwie leze w rosyjskim pociagu ktory mknie do samego Murmanska. za 29 godzin dojedzie. Z SPB jest 1400km. to tyle co z Polski do Paryza. tak na oko oczywiscie. Tak sobie mysle. ze dzisiejszy swiat jest malenki. Leze na lozku nr 6 w wagonie numer 3 gdzies tam i korzystam z darmowego internetu...jest to niesamowite...mam dostep do powietrza. ogladam zza okna piekna Rosje. jaram sie tym co zobaczymy na Onedze. Mama rozmawia na dole z dwiema dziewuszkami. zajadamy ruska czekolade i zastanawiam sie tylko dlaczego nie mam zadnego kubka aby cieplej herbaty sie napic...p.s. SPB najpiekniejszy jest noca. bez dwoch zdan. a efekt otwierajacych sie 24 mostow pozostanie w pamieci na zawsze:). p.s. mowcie co chcecie ale kultura rosyjska naprawde jest wysoka. w pociagu mamy pelen komfort. posciel. ciepla woda. opiekun wagonu. 3G. mile towarzystwo. Na ulicach i w metro w restauracjach tudziez przydroznych barach wszystko ma swoje miejsce. Jedne drzwi sa do wchodzenia inne do wychodzenia. Tym samym nie ma przepychanek. W metrze wszyscy mlodzi chlopcy grzecznie ustepuja miejsca. Z baru nie wyrzucaja pomimo tego ze siedzimy dluzej niz jest otwarty. Pozytywy. Co do cen. Obiad w Sant P 150 rubli czyli w prostym przeliczeniu 15zl. Przejazd do Murmanska 200zl. do Pietrozawodska 74zl. Przeplynecie statkiem do Peterhof 30zl. ale mialysmy ulge. normalny 50zl. wejscie do Peterhofu 45zl ale warto :). Bilet na przejazd metrem 2.5zl tez warto a i warto miec w posiadaniu kindla. Co drugi Rosjanin go ma wiec tak po prostu wypada :)

czwartek, 10 maja 2012

Podroz mamy z corka. Corki z mama

Jestesmy w podrozy 12 dni. Podzielilysmy sie obowiazkami. Przyjemnosci czerpiemy wspolnie. Czesto jest zabawnie , zwlaszcza jak mieszkamy u anglojezycznych Couchow. Wtedy ja staje sie translejtem. czesto wymyslam. tak. wymyslam bo jest to zabawne i tyle. Mama pierze. robi sniadania. nie marudzi. czasem chrapie. i nie kloci sie ze mna. Nosi swoj bagaz i wypisuje wszystkie kartki. Pilnuje rachunkow i pienedzy. Ja  - zalatwiam noclegi. staram sie rozumiec angielski. kontroluje mape. a i podobno zajmuje sie soba. Opieprzam mame. robie zdjecia. Ustalam. Kazda z nas pisze pamietnik. Kazda z nas patrzy slucha i uczy sie. Wspolnie jemy pijemy jestesmy. Wspolnie obgadujemy i poznajemy sie nawzajem. I wspolnie zastanawiamy sie nad chocby nawet tym co przyniesie jutro. czy wystarczy nam sil. czy w domu wszystko wporzadku...Dla mnie czas bezcenny. Jestem dumna z mojej CUDOWNEJ MAMY, ze JEST ze jest otwarta na swiat. na to wszystko czego doswiadczamy. Warto robic cos razem. Nie jutro a wlasnie TERAZ i TU. My to robimy. aby zdazyc. cudownosc

Piter SPB

Zapada zmrok. jest po 23. Konczy sie 3 dzien w oryginalnym Piotrowym miescie. Tu wszystko wybudowal Piotr I. Miaso ciagnie sie 50km nie sposob go przejsc przejechac sprawdzic w calosci ale chyba nie trzeba. Dzis czujemy sie w tym miescie juz swojsko pomimo jego WIELKOSCI. Podoba mi sie nasze bycie w Piterze. Dzis lazilysmy po ciemnych malo znanych ulicach. Jadlysmy ruskie zarcie w przydroznym barze, podobnym do tego przy hali targowej w Krakowie. Siedzialysmy tam ze 3 godziny i wachalysmy prawdziwy SPB. Mam wypisywala kartki, bylo ich naprawde duzo. Zachwycilam sie metrem w tym miescie. Urzekl mnie porzadek. Wielkosc zastanawia kim byl Piotr i dlaczego mial potrzebe takich rozmiarow...Peter u ktorego mieszkamy jest Koreanskim Rosjanem umie po Polsku,co pozwala Nam na komfort. w pierwszy dzien wspolny spacer pozwolil nam oswoic sie z Petersburgiem. a opowiesci Iriny daly wiedze historyczna czego wiecej potrzeba...kawe maja pyszna. jedzenie proste i dobre. Na ulicy jest i na co i na Kogo popatrzec. Cieplo, slonecznie i z usmiechem na twarzy. tak zapamietam to miasto. Ach. jeszcze otwieranie mostow i miasto noca,ale to jeszcze przed nami. zaraz. P.S. Mam studiuje mape. jutro Petrozawodsk i Jezioro Onega i magiczna Karelia.

poniedziałek, 7 maja 2012

krotko o wydatkach

pierwsze 7 dni za nami. wydanych 160 euro w podrozy  na dwie osoby + bilety autobusowe 20 euro. w sumie 180 euro w 7 dni w krajach Unii Europejskiej na dwie osoby. czyli niecale 400 zl na osobe. I mamy juz kilka prezentow :)

pierwszy tydzien nadal

z Wilna do Rygi jechalysmy autobusem za 12 zl www.simpleexpress.com. Ryckie ulice trzeba przejsc uwaznie z glowa w gorze,bo wlasnie na gorze odnalezc mozna wiele niespodzianek:). Miasto zupelnie inne od Wilna. Kamieniczki bardzo urocze, nie sposob zrobic nieciekawe zdjecie. Koty na dachach, krowy na domach. Trzech braci stojacych obok siebie. Uliczki. Uliczki kryjace w sobie mnostwo piekna. Iveta to nastepny nasz host. czyli osoba u ktorej goscimy. Tylko jedna noc, ale warta przezycia. nastepnym naszym przystankiem jest Tallinn miasto nad samym morzem. Na poczatku maja sloneczne,ale zimne. znalazlysmy 3 polskie miejsca : lawka Chopina " Rodem Warszawianin. Sercem Polak. a talentem swiata obywatel ". Kamien Solidarnosci. I tablica ORP ORZEL. Tallinn to waskie uliczki. kolorowe. miasto trzeba zwiedzac z pustymi rekami, zadne plany nie sa potrzebne. Tallinn to Egle. Wspaniala ciepla i prawdziwa dziewczyna. Jej osoba przyciaga. Mieszka sama w uroczym mieszkaniu, kore urzadzila sama. Pracuje w banku. Nalogowo przyjmuje gosci z CS. Spedzilysmy ze soba dobe, ale wiez sie nawiazala. Czasem tak w zyciu jest, ze wystarczy chwil pare, aby poczuc to cos. Czuje, ze w przyszlosci sie spotkamy. A wiec do zobaczenia Egle.

Pierwszy tydzien

Wyruszylam z wlasna mama z ktora bedziemy podrozowac przez kolejne 20 dni. Zaczelysmy od Warszawy. Do stolicy dojechalysmy autobusem www.polskibus.pl za 3zl od osoby z Wroclawia. W domu polalo sie troche lez. Latwiej bylo wyjezdzac bo z mama. W stalicy dwa dni spedzilysmy pod haslem Toniwalii. Sika z Singapuru, ktory od 18 lat prowadzi indyjska restauracje w Polsce www.tandoorpalace. Polecam, zwlaszcza dla amatorow prawdziwego indyjskiego jedzenia. Tonii to gosc o poteznym sercu. znamy sie krotko a jakby od zawsze...bardzo sie zawstydzil, gdy przyszedl poznac sie z moimi przyjaciolmi :>. Warszawe uwielbiam. Dla mnie miasto pozytywow i dobrych emocji. Od kiedy poznalam Toniego stalo sie to dla mnie miejsce niesamowitych niespodzianek. We wtorek pojechalysmy do Wilna,do Stanislawa i Swaji. www.simpleexpress.com bilety po 12zl od osoby. 3 dni w Wilnie. duzo sie modlilysmy przed obrazem Matki Ostrobramskiej. Za zdrowie zywych i dusze umarlych. moje 3 miejsca w Wilnie to niesamowite Muzeum KGB, cmentarz na Rossie i kosciol Piotra i Pawla. Pyszne i tanie jedzenie w restauracji Harikriszna. W tym miescie jest bardzo duzo polskosci. bardzo duzo modlitwy i tajemniczych miejsc. Stanislavos goscil nas u siebie 3 noce,byl naszym najlepszym przewodnikiem. pokazal nam Wilno jego oczami, wszystkie zakamarki tego miasta. Stanislavos i Swaja to artysci swiadomi i niespotykani ludzie. Fantastyczni.

dlaczego jade.

infinity - towarzyszy mi od poczatku tworzenia mojej wycieczki. Wycieczki na wschod. Zaczelo sie od niewinnej checi pojechania nad Bajkal, a potem siedzac przy biurku i wpatrujac sie w mape swiata,przyslowiowym palcem jechalam dalej. Po co jade? W poszukiwaniu wszelakim. W poszukiwaniu milosci. W poszukiwaniu piekna. W poszukiwaniu dobroci. W poszukiwaniu szalenstwa codziennego. Jade zobaczyc, poznac, zjesc, powachac, poczuc, dotknac, dac i wziac.  Nie sztuka jest wspolczuc, sztuka jest wspomoc. Jestem swiadoma wlasnych pragnien i misji. Dla jednych " niesamowita ", dla innych " nieodpowiedzialna" a ja po prostu jestem kolekcjonerka cudownych chwil, ktoeczesto sama prowokuje :). Moje predyspozycje do podrozowania w pojedynke na pierwszy rzut oka wygladaja kiepsko. obce jezyki zawszw sa dla mnie obce. Obecnosc Czeslawa ( mam wszcepiony  defibrylator kardiowerter  ICD ) daje bezpieczenstwo memu sercu,ale w dzwiganiu plecaka nie pomaga. Mja krew przyciaga rozne stwory. Moja skora nie dobrze znosi slonce. Ale mam w sobie potezna potrzebe jechania. tak po prostu. sluchania swojego srodka. Ufaniu swojej intuicji. Korzystania z uroku wlasnego jaki mam:>. i zycia. Zycia. Zycze sobie i Tobie cudownego przezywania. Dori