O Iranie.
Poznałam Iran w najprostszych sytuacjach, oglądałam z
ulicznego tłumu, a nie zza szyb muzealnych. Dostrzegłam Iran, którego nie ma w
zbiorowej świadomości.
Niecodzienność irańskiej codzienności.
Jest nietuzinkowy, inny od wszystkich krajów, jakie do tej
pory odwiedziłam.
Perskie grzeczności, perski kalendarz – dżalali, w Iranie
zaczął się 1392 rok!
Alfabet i język, cyfry też perskie – farsi. Za alkohol grozi
więzienie, tak, jak za koedukacyjne publiczne spotkania. Segregacja płciowa
jest obowiązkowa w szkołach, w komunikacji drogowej, na weselach też. Muzyka
rozrywkowa w miejscach publicznych zabroniona, tańce i śpiewy też. Nie ma
bankomatów międzynarodowych, ambasady amerykańskiej, Mc Donaldów, dyskotek.
W Iranie zastała mnie inność. Fascynująca, pociągająca,
uzależniająca.
Iran jest inny. Inny,
nie znaczy obcy, ale wyjątkowy. Kontakt z Innym nie wyklucza możliwości
porozumienia, ale wymaga dużej tolerancji, szacunku i respektu. Inny nie znaczy
gorszy ani lepszy. Inność często jest nieakceptowana przez pozostałych, bo
stanowi o odrębności. W końcu inność jawić się może, jako zagrożenie, bo jest
niezrozumiałe przez resztę. To swoisty sposób życia, odmienny poziom
wrażliwości, ale w Iranie zastałam też przekonanie o własnej wyższości i czasem
wygórowanej ambicji.
Nie ulegam utartym schematom i konwenansom. Inność ma wiele
barw.
Obserwując irańską ulicę,
przesiadując w irańskich rodzinach zasłyszałam co mówią i myślą o obecnie
panującym tam systemie. Czułam się tam, jako szczęściarz, któremu los pozwolił
urodzić się w wolnym świecie, bez ideologicznego i religijnego knebla.
Zaobserwowałam ludzi żyjących w
strachu przed sąsiadem, bojących się słuchać Madonny, bo jest zakazana,
pijących alkohol, ale przy zgaszonym świetle, w poczuciu, że grozi za to
więzienie. Ogromna większość młodych ludzi żywi tylko jedno marzenie, skończyć
studia, wyszkolić język obcy i uciec z perskiego „raju” , wszędzie tam, gdzie
ludzie będą mogli podejmować sami decyzje o tym, jak żyć, nie będąc
szpiegowanym przez wszystkich dookoła. Nie chcą być zmuszani od najmłodszych
lat do postrzegania Zachodu i jej kultury, jako wytworu szatańskiego, jaki jest
im narzucany przez reżimowski system. Występuje tam dokładnie odwrotny efekt,
drażniąca mnie miłość do Ameryki i Europy. Z perspektywy zasad tam panujących
zrozumiana jest przeze mnie ta złudna miłość, ale ciężka do zaakceptowania w
trakcie bycia tam.
Miałam okazje mieszkać z burżuazyjną
mniejszością irańską zakochaną w swoim systemie państwowym, to też zaburzało
mój odbiór, tego co dzieje się w Iranie.
Kilka tygodni spędzonych w Iranie
sprawiło, że przestałam myśleć o tym kraju, jako o wolnym świecie, jako ostoja dla tych którzy cierpią z powodu braku elementarnego prawa
do wolności.
Prawdą jest że Iran jest krajem przepięknym ,
ale to kraj o którym bardzo ciężko jest powiedzieć, że to kraj ludzi
szczęśliwych.
Więcej zdjęć na:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz