Podobne do motyli, ale czarno – biale i oddajace dzwiek cykad. Bzyczenie
much, muszek, komary, ale nie gryzace, psy obok siedzace. Przede mna step, laka
z kiepskawa trawa, dalej stado jakow i dwa konie, a na nich dwoch chlopcow –
Tupsio i Ciechla, pilnujacych stada. Po lewej stronie wzgorza zalesine lichymi,
ale drzewami, trzy osady gerow, daleko droga, po ktorej tylko czasem przejezdza
jakis samochod, czesciej motory. Po prawej moj ulubiony pejzaz, gory o
delikatnie zaokraglonych wierzcholkach, na ktorych chmury swoim cieniem tworza
niepowtarzalne figury, ksztalty, obrazy. I Wielkie Biale Jezioro, z
przejrzysta, czysta, swieza i zimna woda. Kapiele w nim przyprawiaja o zawrot
glowy. Za mna, teraz juz Ger Camp, bo stoi siedem gerow, w ktorych mieszkaja
turysci. Ale ja lubie ten moment, kiedy tu przyjechalysmy ( jeszcze z Zosia )
pierwszy raz. Wtedy bylo dwa gery i jezioro tylko dla nas. Jest boisko do
koszykowki i toaleta wolno stojaca J, w oddali mieni sie woda jeziora i powulkaniczny krajobraz. Tuz za mna
stoi ger, w ktorym teraz mieszkam razem z 9 osobowa rodzina. Czasami spi z nami
jeszcze Suma, ale teraz pelni role przewodnika konnego. Jest na 3 dniowej
wycieczce z turystami.
Ema – babcia, wstaje okolo 5 rano i rozpala w piecu, wtedy spi sie
najlepiej, bo jest tak cieplutko. Zawsze rano przygotowuje sute – caj – zielona
herbate z mlekiem, woda, sola i przelewa do termosu, aby zawsze byla ciepla. I
zawsze, gdy przychodzisz do geru, np. Po jakiejs pracy dostajesz sute caj, gosc
wizyte rozpoczyna od sute caj, sute caj zawsze i wszedzie J. Ema, ubiera Del – tradycyjny stroj mongolski i okolo 8 rano idzie doic
jaki i konie. Jest wlascicielka 50 sztuk jakow, ale doi tylko te, ktore maja
male jaczki. Wlascicielem koni jest jej syn Amra, koni maja 38 sztuk. Konice J daja mleko tylko w okresie letnim, gdy maja zrebaki. Eryk – mleko konskie,
to najlepsze co w zyciu pilam. Z tego mleka Mongolowie robia wodke. I o tej
wodce nalezy napisac osobny post ;). Wracajac do Emy, dojenie zwierzat zajmuje
jej wiekszosc dnia, bo babcia kilka razy dziennie wykonuje ta czynnosc.
Przygotowuje tez pyszne, niemiesne dla mnie jedzenie, co w mongolskich
warunkach jest nielada sztuka.
Na sniadanie jem ciastka z maslem z mleka jaka, albo chleb z tym samym
maslem, ale chleb to luksus J. Na obiad zupa mleczna z
makaronem, oczywiscie zrobionym recznie, wysuszonym na sloncu lub na piecu i
pokrojony w paseczki. Na kolacje duzo usmiechu mojej mongolskiej rodziny J. Sa jeszcze przekaski o poteznej ilosci kalorii : suszone sery w roznych
postaciach, slodycze w poteznych ilosciach i wspomniany eryk w litrach J. Mongolowie do tego dodaja jeszcze mieso w kazdej postaci i w kazdej ilosci.
O kazdej porze.
Togo jest etatowym mysliwym. Jezdzi na swoim motorku z nielegalna strzelba
na nielegalne polowania na chronione marmoty. Coz ja moge, gdy oni uwielbiaja
barbekue z marmotem w roli glownej. Gdy patrze na zajadajaca sie 10 osobowa rodzine
tymze miesem, wcale nie mysle, ze to obrzydliwe, wrecz przeciwnie im naprawde
to mieso smakuje, marmot – stosunkowo niewielkie zwierze, cos jak nasz bobr
albo potezna wiewiorka ;), nafaszerowany ziemniakami, wulkanicznymi skalkami,(
ktore pozniej sluza do ogrzewania rak), zgrilowany i 10 osob wokol niego przed
gerem w kolku z rekami przygotowanymi do obgryzania kosci. Wszyscy sie
zajadaja, tlusci po uszy J, tylko ja, co to nie je
miesa i wymyslila sobie mongolskie wycieczki, wcinam ogorki konserwowe
przywiezione z Polski i salatki naddunajskie od braci Urbankow z Lowicza J.
Dodma, 13 letnia dziewczynka o niebywalej zdolnosci artystycznego wyginania
w kazda strone swojego kregoslupa w tej rodzinie pelni role ksiezniczki, ktora
w trakcie roku szkolnego mieszka w Ulaanbaatar i chodzi do szkoly jezykowej i
trenuje swoje gimnastyczne talenty, ale w trakcie wakacji, ksiezniczka zamienia
sie w bardzo dojrzala, posluszna corke i wnuczke pomagajaca we wszystkich
codziennych czynnosciach swojej babci. Razem grywamy w koszykowke, ucze ja
plywac w jeziorze i uczymy sie nawzajem jezykow i polskiego i mongolskiego.
Piekna dziewczyna. Moze na nastepne wakacje przyjedzie do Polski...
Gdy rano wstajemy zawsze swieci slonce, po poludniu przez jakas godzine
pada deszcz, wieczor jest juz bezchmurny. Jest wysoko 2060 m n.p.m. wiec cieple
ciuchy sa wskazane. Gdy zapada zmrok zapalamy swieczke i szykujemy sie do snu,
kazdy ma swoje miejsce w gerze i wie co robic J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz